You are viewing a single comment's thread from:

RE: [Kontrowersyjnie] Naprotechnologia - propaganda katolicka w telewizji publicznej?

in #polish8 years ago

To ja się podzielę moimi przemyśleniami na ten temat.
Prowadzenie kalendarzyka jak i naprotechnologia dla mnie nie są czymś złym, ale tylko jeśli traktujemy je jako narzędzie poznawcze. Nigdy w życiu nie stosowałbym kalendarzyka jako antykoncepcję, ale jestem skłonny czerpać z niego korzyści przy planowaniu poczęcia, choć do tego można używać równie dobrze testów owulacyjnych, zamiast sprawdzania śluzu czy mierzenia temperatury.
Czy naprotechnologia i naturalne sposoby na "poprawę" płodności są złe, na pewno nie jeśli przynoszą skutek. Specjalnie napisałem tam o poprawie a nie leczeniu bezpłodności. Ale też nikt nie powinien skazywać ludzi na te metody, mówiąc że to są jedyne słuszne.

Z kolei idealizowanie in-vitro też jest przesadą, oglądałem dokumenty o parach, które robiły czasem po kilka podejść pod zapłodnienie tą metodą i dla części z nich też były to ciężkie przeżycia, często kończące się rozwodami i depresjami. Statystyki z USA za rok 2009 (nie chciało mi się szukać bardziej aktualnych) mówiły o tym, że 29% zapłodnień jest skutecznych, z czego niecałe 25% kończy się urodzeniem dziecka. Oczywiście zawsze 25% to więcej niż 0%.

Podsumowując: wierząc temu co opisałeś, materiał TVP był tendencyjny i zamiast zachęcić ludzi do poznania tematu uzyskano zupełnie odwrotny skutek. TVP ogólnie przybrała zły kierunek, na szczęście żyjemy w czasach gdzie jest internet i prywatne TV, dopóki one nie są cenzurowane, dopóty pan Kurski i jego wizja misji mi nie przeszkadza.

Sort:  

Problem jest właśnie taki, że naprotechnologia jest jakby zła. Zajmuje się się ona zaledwie jedną gałęzią drzewa, mówiąc jednocześnie, że pozostałe gałęzie są złe. Tymczasem każda klinika płodności zajmuje się wszystkimi gałęziami, dając pacjentom wybór.

Co do in vitro - też tego nie idealizuję, ale... 25% ze wszystkich podchodzących par. Tymczasem do naprotechnologii łapie się zaledwie 40% wszystkich i do tego jaki procent udanych ciąż? Łącznie na pewno daje to mniej niż 25%. I gdy nie uda ci się za pierwszym podejściem w in vitro, możesz próbować ponownie, więc znowu masz 25% szans. W naprotechnologii dają ci tylko jedno wyjście - adopcja.

Ja nikomu nie karzę wierzyć w moją opinię. Dałem link do materiału, można obejrzeć i wyciągnąć własne wnioski :)