schlebiasz mi 26/30

in #woman7 years ago

 Jestem totalnie padnięty, nie psychicznie ale fizycznie, więc może to  jest idealny pomysł aby zacząć pisać, tak sobie pomyślałem, może wena  mnie z tego powodu najdzie. Mam nadzieje, że zobaczy nie jak bardzo się  staram, tylko jak bardzo uparty jestem i stwierdzi, że w końcu może  odwiedzę tego Mateusz Bednarskiego, bo tak czy siak, czy mnie najdzie,  czy nie, dalej będę robił swoje. Czyli pisał, może nie dzień w dzień,  ale jak już skończę ten 30 dniowy plus kolejny 30 dniowy okres, lecz w  momentach które uznam za właściwe.
 

Mam szczęście w pracy, większość złych rzeczy, które robię uchodzą mi na sucho, mam tak nie tylko w pracy, ale również w życiu.
 

Jednak jestem tak padnięty, że nie mam pojęcia czy coś z tego do jasnej  ciasnej wyjdzie, oby tylko nie skończyło się na tym że się poddam, nie!,  nie ma mowy, będę pisał choćbym miał zaraz wyzionąć ducha. Co to by  było gdyby przy pierwszej lepszej trudności odstawiało się wszystkie  plany czy cele, które się ustanowiło.
 

Tylko co tu pisać jak pomysły nie przychodzą do głowy, a ja za każdym  razem kiedy widzę się z kimś kto mógłby mi te pomysły podrzucić,  zapominam się o nie zapytać, czasem dzieje się tyle rzeczy, albo to ja  raczej wywołuje tyle rzeczy, że połowa innych zaplanowanych poniekąd  rzeczy mi umyka, chociaż po kolei, jeden wątek, za drugim staram się  kończyć.
 

Dawno, dawno temu, jak byłem młodszy zaczynałem wiele rzeczy i również  wiele z nich nigdy nie ukańczałem, trochę to demotywowało, więc pewnego  dnia po prostu od tak, postanowiłem że tym razem co ważniejsze kłesty  będę kończył, nawet jeśli miałoby mi to zająć kupę czasu. Nawet jeśli po  śmierci, miałbym dokończyć robotę. NIE-I-STO-TNE. Będę działał.
 

Amen.
 

Niech tekst piszę się dalej sam, czy potraficie czasem się zatrzymać,  przestać robić cokolwiek, naprawdę, wyłączyć całkowicie funkcje  odpowiedzialne za podejmowanie jakichkolwiek świadomych decyzji i po  prostu.. czy jesteście w stanie po prostu zagłębić się całkowicie w tej  rzeczywistości w okół was, po same uszy świadomości?
 

Ten wpisik, na takie 99% będzie krótszy niż pozostałe, nie dlatego że  dotrzymałem obietnicy i nie pisałem przez godzinę, ale dlatego że moim  zdaniem nic konkretnego nie uda mi się dzisiaj stworzyć.
 

Lubię wpływać na ludzi, patrzeć jak się zmieniają, czy to z moją pomocą,  czy bez mojej pomocy, lubię jak moje zachowanie, słowo, gest lub  działanie ma autentyczny wpływ na drugą osobę, lubię widzieć że coś się w  niej zmieniło.
 

Czy dlatego piszę i rozmawiam z ludźmi?
 

nie powiem
 

powiem za to co innego
 

ludzie mnie ciekawią, co nie zmienia faktu że bywają cholernie  denerwujący jak się zepsują, albo jak mają całkowicie zjebany system  przekonań, bo wartości to mi tam lotto.
 

Pije sobie właśnie piwo, nie jestem zwolennikiem alkoholu, ale kofeiny  mam już dość, a nic lepszego na zwiększenia neuroprzekaźników w mózgu  nie mam, co prawda alkohol pity w umiarze nie jest zły, od czasu do  czasu w ilości skromnej to nawet zapobiega wielu chorobom, ale nie pity w  ilościach jakie pite są przez większość ludzi. Ach, alkohol sprawia  przynajmniej przez chwilę, ze pewne rzeczy są cudowne. Taka w sumie rola  depresanta. Wypłuka cię na chwilę że wszystkich dobrych emocji, a potem  radź sobie sam kolego, co innego antydepresanty, działają trochę  inaczej, dawno, dawno temu się zajadałem nimi, raczej z ciekawości niż z  powodu pewnych problemów, ale może i było odwrotnie może ich  potrzebowałem w tym okresie, trochę większej niż zazwyczaj dawki  serotoniny. Kto wie, pewnie to już jest nieistotne i tak wolę sądzić,  szczerze mam gdzieś co było, lubię żyć przyszłością albo  teraźniejszością, mam nadzieje że w ten sposób również i przeszłość się  zmienia.
 

Amen
 

Bzdety do usunięcia
 

Dzisiaj idąc do pracy nawiedził mnie mój duch z przyszłości, takie ja o  niebo lepsze od tego kim jestem teraz i powiedziało żebym się niczym nie  przejmował, oraz że on mnie wspiera w każdym moim działaniu. Czy brać  to za pewnik czy może za majaczenie osoby, która od kilkunastu dni nie  doświadczyła tego czym jest ośmiogodzinny sen? bo narkotyki eliminuje,  nic nie brałem, oprócz kofeiny i alkoholu w ilości sztuk - jedno piwo. A  może to tylko wyobraźnia podkręcona do tego stopnia, że.. w sumie to aż  tak nieistotne, jeśli to faktycznie ja z przyszłości to super wiedzieć  że sam siebie wspieram a jeśli tylko majaczenia niewyspanego faceta, to  zupełnie nic nie zmienia bo i tak będę robił to co dalej.
 

kurde ciekawe czy uda się kiedyś zarobić na pisaniu,  miło by było, wystarczy raz napisać jedno dzieło i ma się z tego profity do końca życia praktycznie,  to jest dopiero fajna fucha, ciekawe ile zarabia taki stephen king?